niedziela, 19 stycznia 2014

Zima...?

Mamy drugą dekadę stycznia, a zima jaka jest - każdy widzi. Podobno po dwudziestym stycznia mają nadejść mrozy, co przy wcześniejszym braku opadów śniegu może być fatalne w skutkach dla roślin zimujących w gruncie, zwłaszcza gdy niskim temperaturom będą towarzyszyły podmuchy wiatru. Ten post miał być o tym, co możemy teraz zrobić na działce, korzystając z ładnej pogody. Wczoraj poszłam na kilka godzin - zobaczyć czy mi rośnie - no rośnie właśnie, a wolałabym, żeby spało. Okazuje się, że nie należy się za bardzo rozpędzać z tymi pracami, bo jednak zima idzie. A czy przyjdzie - zobaczymy.

Wykorzystałam jednak sobotę do wykonania kilku prac zimowych i wraz ze Stefą, która skróciła o głowę kilka iglaków, zabierających wodę i słońce, a których to nie możemy niestety usunąć, zrobiłam kilka pożytecznych rzeczy.

 
Rów z kompostem i liśćmi
 
Wykopałam rów pod przyszłe uprawy fasoli tycznej, na głębokość ok. półtora szpadla i wsypałam do niego sporo kompostu "domowego" - obierki warzyw, owoców i fusy z herbaty - oraz nierozłożonych liści, które opadły na jesieni i poleżały trochę w worku pod altaną. Liście nie uległy jeszcze rozkładowi - były za suche, to jedno, ale też minęło za mało czasu od jesieni - zanim z liści zrobi się "ziemia liściowa", minęłoby jakieś półtora roku. Tak czy inaczej, liście powędrowały do rowu, rów zasypałam i pozostawiłam dżdżownicom i innych organizmom glebowym, które przerobią świeży kompost na żyzną substancję organiczną. O co chodzi z tą fasolą? Otóż fasola, żeby dobrze rosła i plonowała, potrzebuje dużej ilości wody w glebie i nie wolno dopuścić do wyschnięcia gleby w czasie jej wegetacji. Rośliny osiągają znaczne rozmiary (do 3 m długości) i jasne jest, że oprócz silnych podpór wymagają dużej ilości wody. Dzięki zawartości substancji organicznej, która zwiększa pojemność wodną, gleba będzie żyzna i wilgotna, a fasola, nawet w okresie suszy, zanim przyjdę podlać działkę, skorzysta z wody związanej w koloidach organicznych w glebie. Wygląda to na skomplikowane, ale zapewnienie tego pożądanego zjawiska, na szczęście, jest dość łatwe: rów, dużo kompostu, zasypujemy, a na wiosnę - wtykamy tyczki i sadzimy fasolę. O produkcji rozsady będę jeszcze pisać.


Naparstnica

Tymczasem ładnie rosną rośliny, które posiałam latem zeszłego roku: naparstnice i dzwonki ogrodowe, a także te, które wysiały się same - ostróżeczki i ogórecznik. Mam nadzieję, że zanim mróz zetnie, popada jednak śnieg, wtedy rośliny znajdą się pod pierzynką i ładnie przezimują. Na rabatach zostawiłam wprawdzie liście, które opadły z drzew owocowych i dodatkowo położyłam gałązki iglaków, ale nie wszystkie rośliny mają dobre okrycie. Śnieg jest niezbędny!

Dzwonek ogrodowy
 
Siewki ostróżeczki i naparstnica oraz zimowe okrycie

Przycięłam jeżynę bezkolcową - zostawiłam po 3-4 pędy w każdym krzaku - wycięłam te, które były brązowe, a zostawiłam zielone. Te, które były bardzo długie - pozostawiłam, obcinając tylko końce. Jeżyny zostaną na wiosnę podsypane grubą warstwą kompostu, który dostarczy składników pokarmowych i poprawi warunki wodne gleby. 

Przycięte krzewy jeżyny bezkolcowej

Na koniec przycięłam krzaczek malin. Mam tylko jeden - w zeszłym roku posadziłam dwa, ale jeden zmarniał - będę musiała uzupełnić plantację o kilka sztuk, bo smaku świeżych malin z działki nie da się zastąpić. Mam krzew odmiany Polka - owocuje na pędach jednorocznych, czyli tych, które wyrosły wiosną jako nowe. Dlatego należy usunąć wszystkie stare pędy, które owocowały w zeszłym roku. Zdjęcie pokazuje krzew przed przycięciem oraz po - zostawiłam kawałki po ok. 10 cm nad ziemią. Roślina wytworzy wiosną nowe pędy, a ja będę wiedziała, w którym miejscu będę musiała rozsypać warstwę kompostu, żeby ją dokarmić. 

Cięcie krzewów malin






Czekam niecierpliwie na na nadejście zapowiadanej zimy - prognozę, którą zamieszczam, zapożyczyłam z ICM Meteo.pl. Ciekawe, czy się sprawdzi?