piątek, 17 maja 2013

Co się dzieje w maju?







No cóż, w porównaniu z kwietniem – dzieje się dużo. Od początku miesiąca jest dość ciepło z okresami kilkudniowych opadów (dosłownie:  padało przez pół „długiego weekendu”).  To dobrze – można popracować na działce, a potem to, co posieję lub posadzę, podlewa za mnie deszcz :-)



  


Teraz czekam na pierwsze plony z posadzonej sałaty i kalarepy, no i na rzodkiewkę, którą wysiewam co 2 tygodnie, żeby sobie zapewnić świeże rzodkiewki przez dłuższy czas. Producent odmian ‘Silesia’ oraz ‘National 2’ obiecuje, że nie wybijają w pędy nasienne, więc można je siać na bieżąco aż do sierpnia. Tak samo sałaty liściowe: ‘Salad Bowl’ i ‘Red Bowl’. Małe roślinki są bardzo ładne – mają karbowane liście – odpowiednio jasnozielone i brązowoczerwone. Można je zjadać jako baby leaf salad, ale ja chcę sobie rozsadzić małe sałaty i poczekać, aż osiągną właściwe rozmiary i będę mogła odcinać do sałatek boczne liście.  
 
 

Nie mam specjalnie dobrej ziemi na działce – poprzedni właściciele część pozostawili jako miejsce dla roślin ozdobnych, które powoli zarastało chwastami, a w części założyli trawnik. Przekopałam wszystkie dostępne kawałki. Dodałam trochę kompostu, który zastałam w kompostowniku, ale jego ilość nie była wystarczająca. Przy wysadzaniu rozsad używam obornika granulowanego, żeby dodać trochę składników mineralnych i poprawić właściwości gleby. Garść obornika nie wystarczy, żeby radykalnie zwiększyć ilość materii organicznej w glebie, poprawić retencję wodną i właściwości fizyczne, ale na razie mogę zrobić tylko tyle – przejmując działkę wiosną, nie chciałam czekać do następnej jesieni , żeby dopiero wtedy zacząć wzbogacać glebę wkopując obornik i kompost i pozostawiając ziemię przez zimę. Dlatego teraz muszę zwrócić na to szczególną uwagę. Nie chcę stosować nawozów mineralnych – wtedy warzywa mogłabym równie dobrze kupić w sklepie. Mam inne sposoby:

- ściółkowanie gleby wokół roślin ściółkami z pokrzywy, żywokostu, liści mniszka lekarskiego, przeschniętej ściętej trawy z trawnika
- produkcja gnojówki z pokrzywy i podlewanie warzyw
- wkopywanie dużych ilości kompostu (nie do końca rozłożonego) w miejsca, gdzie posadzę fasolę i rośliny dyniowate (materia organiczna zatrzymuje więcej wody, niż sama ziemia)
- uprawa dyni na pryzmie kompostowej – dynia będzie rosła jak na drożdżach (jak na kompoście!) i przykryje kompostownik (wygląd kompostownika nie jest odpychający – drewniana skrzynka z resztkami roślin; chodzi o wielkie liście dyni, które dadzą cień i ograniczą parowanie wody z pryzmy – kompost powinien być wilgotny).



Kalarepa wyściółkowana pokrzywą nie wygląda specjalnie ładnie, ale za to ściółka ogranicza parowanie wody z gleby i trochę hamuje wzrost chwastów.
 

Zobaczymy, czy te metody się sprawdzą – na razie rozsady pomidorów, fasoli, bazylii i roślin ozdobnych czekają na balkonie i hartują się. Zimna Zośka już za nami – nie była taka groźna. Może w sobotę będzie można posadzić wszystko na grządkach?