poniedziałek, 24 czerwca 2013

Metody organiczne - ściółki i robienie zamieszania



 



 
Minął kolejny miesiąc, z pogodą wiosenną, a następnie tropikalną – ciągłe opady deszczu,  temperatury w zakresie 12 – 15 stopni Celsjusza, potem okres upałów ponad 30 stopni. Rośliny mimo wszystko jakoś sobie radzą – przez jakiś czas przynajmniej nie trzeba było ich podlewać.  Między jednym deszczem, a drugim wpadałam na działkę zebrać trochę rzodkiewek, sałaty i rukoli, zrobić co się da, no i sprawdzić jak się sprawdzają moje metody organicznej produkcji.




Po pierwsze – sadząc wiosną bób, sałatę, koper włoski, czosnek i cebulę na jednej grządce, chciałam uzyskać mieszankę roślin, nad którą przylatują szkodniki, łapią się za głowę i mówią: co to za bałagan! Niczego nie można znaleźć! I odlatują, zostawiając moje warzywa w spokoju. Muszę powiedzieć, że nawet się to sprawdza – nie ma większych problemów ze szkodnikami i chorobami – jedyne, na co mogę narzekać, to ciągły wyścig – kto pierwszy zje sałatę – ja, czy ślimaki. Ślimaki czasem wygrywają, bo są tam codziennie, a ja nie… Oprócz warzyw na wymieszanej grządce rosną nagietki – te ślimaki omijają z daleka, ale sałaty rosnącej tuż obok – nie. Mam nadzieję, że chociaż niektóre się zniechęcą. Znalazłam też winowajcę, który zjada korzenie młodym sałatom – siewkom – na szczęście nie podgryzł wszystkich. Niestety, ma towarzyszy – wyrzucenie jednego turkucia za ogrodzenie niewiele pomoże. No trudno, dla mnie wystarczy, najwyżej posieję sobie dodatkowy rządek.  




Z drugiej strony – taki nieład mnie trochę denerwuje. Nie bardzo mogę zaplanować, że np. po zebraniu sałaty posadzę ogórki, bo sałata rośnie w nieładzie, pomieszana z bobem i czosnkiem, także jedynym rozwiązaniem jest brnąć w ten sposób aż do zakończenia sezonu, a w przyszłym roku zaplanować to trochę inaczej. Niestety długa zima w tym roku spowodowała, że bardzo mi się spieszyło do sadzenia i siania, i nie zapanowałam nad sobą, stąd ten chaos. Grządki, które obsadzałam / obsiewałam później, też są wielogatunkowe, ale panuje tam większy porządek.



 





Porządek – bo warzywa rosną (w miarę) w rzędach, ale za to są ściółkowane. Pojechałam na łąkę, nazbierałam pełne torby ziół i przywiozłam je na grządki z warzywami. Ściółki organiczne szybko ulegają rozkładowi na powierzchni gleby, więc trzeba je uzupełniać – ale świetnie spełniają swoją funkcję, no i są darmowe:

Wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare) – ma specyficzny zapach, korzenno-słodko-miętowy. Odstrasza szkodniki: bielinki, stonkę ziemniaczaną, pędraki, pchełki, opuchlaka truskawkowa, kwieciaki, śmietkę cebulankę, wgryzkę szczypiorkę oraz mszyce. Wzbogaca glebę w potas i przyspiesza tworzenie próchnicy. 

Żywokost lekarski (Symphytum officinale) – wzbogaca glebę w potas i azot, przyspiesza kompostowanie.

Skrzyp polny (Equisetum arvense) – ma bardzo głęboko wnikające w glebę korzenie – dzięki temu pobiera pierwiastki śladowe, które po rozłożeniu ściółki ze skrzypu, są dostępne dla roślin, które uprawiamy: związki krzemu, wapno, siarkę, potas, mangan. Ściółka ze skrzypu ma działanie fitosanitarne: niszczy grzyby chorobotwórcze, znajdujące się w glebie. 

Pokrzywa zwyczajna (Urtica dioica) – jest rośliną wskaźnikową dla stanowisk bogatych w azot – zatem sama zawiera duże ilości tego pierwiastka. Nadaje się na gnojówkę bogatą w azot, którą podlewamy warzywa, oraz na ściółki. Ściółka z pokrzywy zwiększa odporność roślin na choroby, poprawia plonowanie roślin motylkowych oraz pomidorów, a także przyspiesza tworzenie próchnicy w glebie. 

Wrotyczem ściółkowałam nowe zasiewy rzodkiewek, ponieważ pierwsze były znacznie poszkodowane przez pchełki (małe chrząszcze poruszające się w specyficzny sposób dzięki skocznym odnóżom) – liście rzodkiewki i rukoli były powycinane w drobne dziurki. Nowe rzodkiewki mają nieliczne uszkodzenia tego typu. Pokrzywę rozłożyłam pod kalarepą, która rośnie zdrowo i bujnie, bobem oraz pod poziomkami – w przyszłym tygodniu będę zbierać pierwsze owoce! Skrzyp rozłożyłam pod pomidorami – boję się zarazy ziemniaka, zwłaszcza, że pogoda wcale się nie poprawia. Po następnym wypadzie na łąkę dodam jeszcze pokrzywy. 




Do ściółkowania nadają się ścinki trawy. Różne źródła (polskie) zalecają, żeby ścinki trochę przesuszyć, zanim się ich użyje do ściółkowania. Inne źródła (brytyjskie) – że można używać świeżych. Przy poprzednim koszeniu trawnika zostawiłam ścinki do wyschnięcia na wyłożonym płytami placyku przed altaną, a następnie zbierałam je z okolicznych grządek grabkami. Wczoraj kosiłam trawę i ścinki rozkładałam od razu na grządkach wokół roślin. Zobaczymy co z tego wyniknie. 



Oprócz ściółek ziołowych sposobem na zdezorientowanie przeciwnika – szkodnika jest sadzenie aromatycznych roślin pomiędzy warzywami. Nagietki, aksamitki, szałwia, lawenda, czy nasturcje – ładnie wyglądają, przyciągają owady pożyteczne, a przede wszystkim pomagają w ograniczeniu populacji szkodników warzyw. 

Nagietki wysiały się na działce z zeszłorocznych nasion, które przezimowały w glebie i teraz są wszędzie. Bardzo mnie to cieszy – tam, gdzie jest ich za dużo, przerzedzam siewki i przesadzam w inne miejsca – np. wokół rozsady dyni, ogórka, bobu, sałaty. Za miesiąc – dwa cała działka będzie pomarańczowa, a płatkami kwiatów nagietka będę posypywać każdą sałatkę.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz